KingaM
188komentarzy
0zdjęć
obserwuj
KingaM
Wyścigowa zamknięta na cały rok

Obyło się bez większych korków w okolicy Wyścigowej. Natomiast kierowcy byli zdezorientowani.
Nowa organizacja ruchu sprawiała im spore problemy. - Zawsze tak jest, kiedy zamykane są ważne ulice - powiedziała nam dyspozytorka Mini Radio Taxi.


W niedzielę rozpoczął się remont jezdni na całej długości, która wynosi 1,5 kilometra. - Nie jest źle - opowiadał Paweł Krawczuk, wrocławski kierowca, który pracuje w Bielanach Wrocławskich.
- Spodziewałem się, że przejazd w tym rejonie miasta będzie o wiele trudniejszy. Ale pewnie to miłe złego początki, bo w tygodniu ruch będzie większy.
Można się tego spodziewać. Przez Wyścigową można jechać jedynie w stronę centrum i to jednym pasem. W drugą stronę kierowcy muszą korzystać z objazdu, który wyznaczony został przez ulice Waligórskiego i Karkonoską. Trasa zaczyna się od skrzyżowania ulic Ślężnej i Sudeckiej.
Swoje trasy zmieniają autobusy 144, 612, 249 i 259. Linie kursujące przez ulicę Wojszycką będą korzystały w jedną stronę z objazdu ulicą Turniejową. Powstanie tu dodatkowy przystanek, podobnie jak przy Waligórskiego. Powrót w stronę centrum - bez zmian.
Wyścigowa zamknięta została na cały rok. Na całej ulicy trzeba wymienić nawierzchnię, bo jezdnia przypomina szwajcarski ser: więcej na niej dziur niż asfaltu. Z efektów końcowych remontu zadowoleni powinni być nie tylko kierowcy, ale też piesi i rowerzyści. Zrobione zostaną chodniki i ścieżki dla jednośladów.

Podczas przebudowy Wyścigowej zupełnie zmieni się okoliczna roślinność. Drogowcy musieli wyciąć sto okazałych drzew, ale na ich miejsce zasadzą tyle samo nowych roślin. Do tego w sumie wymienionych będzie prawie 30 tysięcy krzewów.

Marcin Torz - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1003793.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:2w7vu12u]Jest porozumienie w sprawie EIT Plus[/size:2w7vu12u]

Prezydent Rafał Dutkiewicz i marszałek Marek Łapiński w końcu doszli do porozumienia w sprawie podziału udziałów w spółce EIT Plus.

Miasto i województwo podzielą się po równo przypadającym im 25 procentami udziałów w spółce. Jeszcze w piątek propozycję takiego podziału odrzucał prezydent miasta.

Do kolejnych negocjacji doszło dziś w Urzędzie Wojewódzkim. Nikt nie zna ich kulisów, ponieważ Dutkiewicz i Łapiński w pewnym momencie opuścili salę, na której zasiadali pozostali udziałowcy oraz wojewoda Jurkowlaniec. Wrócili po piętnastu minutach, mówiąc, że doszli do porozumienia i będzie podział po 12,5 procent.

Ani marszałek, ani prezydent nie uzasadnili swojej decyzji, uciekając przed dziennikarzami tuż po zakończeniu spotkania.

- Nie chcę pytać o kulisy ich kuchni negocjacyjnej - mówi wojewoda Jurkowlaniec. - Sprawa jest zamknięta. Jest sukces, bo udało nam się uratować 700 milionów złotych, które do nas wpłyną - dodaje.

Przypomnijmy, jeszcze w piątek marszałek Marek Łapiński, po odrzuceniu propozycji podziału pół na pół przez prezydenta miasta, oświadczył, że jego ostateczną propozycją jest wycofanie się miasta i województwa ze spółki EIT Plus. Z kolei prezydent Rafał Dutkiewicz przez cały czas obstawał przy podziale w stosunku 2:1 dla miasta.

Umowa o udziałach w spółce ma być podpisana w najbliższy piątek. Przez ostatnie dni istniała realna groźba, że samorządowcy nie dojdą do porozumienia, co groziłoby przekazaniem 700 mln zł. z unijnej kasy, na któryś z projektów spoza Dolnego Śląska.

http://www.mmwroclaw.pl/4242/2009/5/25/jest-porozumienie-w-sprawie-eit-plus?districtChanged=true
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:a3tw1fem]Wrocławianie nie chcą mieszkać w pobliżu lotniska [/size:a3tw1fem]

Rozbudowa terminalu na Strachowicach to dwa razy więcej niż dotychczas samolotów nad głowami

Wrocławianie wyprowadzają się z bloków na Muchoborze Wielkim. To właśnie tam jest w tej chwili najwięcej ofert sprzedaży mieszkań na rynku wtórnym. W ubiegłym tygodniu w serwisie gratka.pl z tego osiedla było aż 125 ofert, podczas gdy z pobliskiego Nowego Dworu jedynie 23, a z Gądowa Małego - 38. Przy czym oba te osiedla są znacznie większe od Muchoboru.

- Od dłuższego czasu klienci zwracają dużą uwagę na bliskość lotniska, choć do tej pory wątpliwości mieli najczęściej, zastanawiając się nad okolicami Smolca czy Krzeptowa - opowiada Jacek Wróblewski, prezes Jot-Be Nieruchomości. Według niego często zdarza się, że właśnie bliskość lotniska sprawia, iż rezygnują z kupna.

Zdaniem władz lotniska jego sąsiedzi nie mają się czego bać.
- Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia z ruchem takim, jak na największych lotniskach świata. Mieszkanie w pobliżu naszego portu naprawdę nie jest groźne - przekonuje Dariusz Kuś, prezes wrocławskiego portu lotniczego im. Mikołaja Kopernika.

W miniony weekend Kuś przekonywał sąsiadów lotniska, że nie będzie ono uciążliwe.
- Zamontowany zostanie specjalny radar, który pozwoli samolotom precyzyjnie lądować z dużych wysokości - tłumaczył Kuś. - Dzięki temu samoloty nie będą już musiały krążyć nisko nad miastem, aby wylądować. I będzie ciszej - wyjaśniał.
Kuś: Mieszkanie w pobliżu portu naprawdę nie jest groźne
Poza tym przy pasie startowym mają zostać wybudowane ekrany akustyczne.
- To mnie przekonuje - kiwała głową Magdalena Hotloś, wrocławska malarka, która mieszka na Muchoborze. - Obawiałam się, że większa liczba samolotów zamieni moje życie w koszmar, ale może nie będzie tak źle - uśmiechała się.

Jednak nie wszyscy mieszkańcy byli entuzjastycznie nastawieni do planów rozbudowy lotniska i zwiększenia liczby lotów.

- Niedawno się tu wprowadziłem i wciąż nie mogę się przyzwyczaić - kręcił głową Marek Krawczyk ze Strachowic. - Nie wiem, jak to będzie w przyszłości, ale rozważam przeprowadzkę w spokojniejsze miejsce.

Dla ekspertów rynku nieruchomości wątpliwości sąsiadów lotniska są zrozumiałe.
- To nie jest przypadek, że na całym świecie ceny nieruchomości w pobliżu lotnisk są kilkakrotnie niższe niż w innych rejonach miasta - tłumaczy Paweł Grząbka, członek zarządu CEE Property Group, która doradza klientom prywatnym przy inwestowaniu na rynku nieruchomości.

Dodaje, że badania hałasu nie mają tu większego znaczenia. Wystarczy obawa przed nim.
- I nie chodzi wcale o to, że ludzie się boją, iż samoloty zaczną im spadać na głowę, ale właśnie o to, że zwiększy się ich ruch i będzie głośno - dodaje.

Obecnie wrocławskie Strachowice obsługują niecały milion pasażerów rocznie. Obszar zaznaczony na żółto na naszej infografice (patrz obok) to strefa zagrożenia hałasem. Wskazujemy ją za pracą ekspertów z Instytutu Telekomunikacji i Akustyki Politechniki Wrocławskiej, którzy badali ten hałas.
- Sądzę, że w przypadku Muchoboru Wielkiego i innych osiedli w tej części miasta dochodzi jeszcze obawa, jak będzie się mieszkało blisko obwodnicy autostradowej, na której ruch będzie z pewnością - twierdzi dr Maria Rabiega z Instytutu Telekomunikacji i Akustyki Politechniki Wrocławskiej.
Współpraca: Marcin Torz

Głośna strefa nalotu i startu
Wcale nie ci, którzy mieszkają za płotem lotniska, są narażeni na największy hałas. Badania wykazują, że bardziej uciążliwy jest w strefie nalotu i startu. Czyli w tych miejscach, gdzie samoloty zniżają lot tuż przed lądowaniem albo podrywają się w powietrze. Największe samoloty wcale nie hałasują najbardziej, jeśli mają nowoczesne, specjalnie wyciszane silniki. We Wrocławiu najgłośniejsze są maszyny wojskowe, wożące np. naszych żołnierzy na misje.

40_1003744_1_d_6478.jpg

http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1003744.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:bb3oaxig]EIT Plus: zaskakująca propozycja marszałka[/size:bb3oaxig]

Marek Łapiński chce, żeby samorządy województwa i miasta wycofały się ze spółki EIT Plus. Swoją propozycję nazywa przełomową. Miasto mówi, że jest ona absurdalna. To kolejna rozgrywka w wojnie o wrocławską spółkę badawczą

- Niech wszystkie udziały w EIT Plus przejmą uczelnie - zaproponował w piątek marszałek województwa Marek Łapiński.

- To absurdalna oferta, która doprowadzi do upadku przedsięwzięcia. Jestem nią zdumiony - odpowiada prof. Jerzy Langer, pełnomocnik prezydenta Wrocławia ds. EIT.

Pomysł Łapińskiego to reakcja na impas w negocjacjach między nim a prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem. Od ponad tygodnia obaj samorządowcy dyskutują, jak podzielić ich część udziałów w spółce EIT Plus. Według nowego rozdania 75 proc. udziałów wezmą uczelnie, reszta zostaje do dyspozycji marszałka i prezydenta. Marszałek jeszcze w marcu zadeklarował, że samorządowi województwa wystarczy 1 proc. udziałów. Teraz chce 12,5 proc. Prezydent Dutkiewicz się na to nie zgadza, bo to marginalizuje udział miasta w projekcie. Przy takim podziale udziałów możliwa jest sytuacja, że marszałek w porozumieniu z rektorem politechniki i Akademii Medycznej przejmie całkowitą kontrolę nad spółką. Dutkiewicz proponuje podział udziałów dwa do jednego na rzecz miasta. Argumentuje, że to Wrocław poniósł do tej pory największe wydatki na EIT Plus - prawie ponad 19 mln zł. Samorząd województwa jedynie 3,8 mln zł.

Minister nauki Barbara Kudrycka uruchomienie wypłat pieniędzy na EIT Plus uzależnia od pełnego porozumienia się udziałowców. Jej zdaniem optymalnym rozwiązaniem jest równy podział samorządowej części udziałów. Kudrycka dała stronom sporu tydzień na porozumienie się. Cały projekt wraz z grantami na badania wyceniany jest na ponad 700 mln zł. Jeśli to się nie uda, pieniądze dla Wrocławia przepadną.

Prof. Jerzy Langer uważa, że marszałek Łapiński chce zabić całe przedsięwzięcie: - To policzek wymierzony premierowi Tuskowi, który zaledwie tydzień temu taką współpracę samorządów z uczelniami nazwał modelową.

Prof. Langer przypomina, że na liście udziałowców spółki, która starała się o finansowanie projektów EIT Plus, wpisane są też samorządy. - Wsparcie dostanie spółka tylko w takim składzie, nie można dzisiaj go ot tak sobie zmienić - mówi i zastanawia się, skąd uczelnie wezmą 50 mln zł na gwarancje wymagane przy każdym unijnym projekcie. A miasto jest w stanie je dać.

Marszałek Łapiński problem gwarancji przerzuca na rektorów wrocławskich uczelni: - Rektorzy będą jeszcze o tym rozmawiali.

Jego zdaniem miasto mogłoby nieodpłatnie przekazać spółce kampus na Praczach Odrzańskich.

- Łatwo jest rozdawać nie swoją własność. Zagłoba także chciał sprzedać Niderlandy. Tylko jak prezydent wytłumaczyłby takie rozdawnictwo miejskiego majątku i pieniędzy - komentuje prof. Langer i dodaje: - Jeżeli marszałek chce oddać swoją część udziałów, to miasto może je przejąć.

EIT Plus to wspólne przedsięwzięcie pięciu wrocławskich uczelni, marszałka i prezydenta Wrocławia. W ramach spółki mają być realizowane dwa duże projekty badawcze, a na Praczach Odrzańskich powstanie centrum laboratoryjno-badawcze.

Na poniedziałek zaplanowano kolejne spotkanie udziałowców spółki.

Komentuje Jerzy Sawka: Platforma zajeżdża konia premiera

Równe udziały województwa i miasta w EIT oraz opcja rezygnacji z nich przez oba samorządy ma ten sam efekt - Wrocław traci wpływ na spółkę. Dutkiewicz nie będzie mógł powiedzieć, że to jego sukces. I o to idzie Platformie Obywatelskiej, a nie o to, czy spółka będzie, czy nie. Gdy trwał konflikt prezydenta z rektorem Politechniki, politycy lokalnej Platformy stali z boku. Oprócz posła Stanisława Huskowskiego, który samoistnie mediował między rektorem a prezydentem. Ale o tym nikt nie wiedział, bo Huskowskiemu nie o rozgłos szło, lecz o to, żeby dobra idea nie została pogrzebana. Dziś walczą jego partyjni koledzy. Po swojej stronie mają swoją minister, która straszy, że nie da pieniędzy, jeśli strony sporu nie podzielą się po równo. To z jej strony nadużycie. Minister Kudrycka nie ma prawa decydować o wysokości udziałów niezależnych podmiotów. Przypomnę, że to Donald Tusk powiedział we Wrocławiu, iż dzięki EIT Plus Wrocław stanie się koniem pociągowym polskiej nauki. Pisałem już raz, że lokalna Platforma uznała, że ten koń może i ją pociągnąć. Ale on nikogo nie pociągnie, jak Platforma nie przestanie sypać piasku w piasty kół.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6641331,EIT_Plus__zaskakujaca_propozycja_marszalka.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:38josng9]Przesunięto termin otwarcia na 1 czerwca [/size:38josng9]

Choć kładka nad fosą miejską, która połączyła pl. Orląt Lwowskich z Dzielnicą Czterech Świątyń jest już gotowa, wrocławianie - wbrew zapowiedziom - nie będą mogli skorzystać z niej już w ten weekend.
Nowy termin otwarcia zaplanowano na 1 czerwca, czyli za tydzień.
Dlaczego? - Teraz czekają nas odbiory techniczne, które potrwają właśnie siedem dni - tłumaczy Krzysztof Kubicki z biura prasowego Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.


40_1003202_1_d_5185.jpg

Dopiero po ich zakończeniu będzie można przeciąć wstęgę przed wejściem na mostek.
W piątek robotnicy ułożyli ostatnie kostki brukowe po obu stronach kładki. Jednak nie wszystkie prace w okolicy zakończono. Wciąż trwa remont parku Staromiejskiego od strony ulicy Włodkowica. Zarząd Zieleni Miejskiej odnawia tam ścieżki, wymienia latarnie i ławki. Jednak urzędnicy zaznaczają, że nawet jeśli roboty w parku nie zakończą się za tydzień, to i tak będzie można przejść przez mostek, bo część chodników zostanie już ukończona.
Początkowo kładka miała być gotowa w kwietniu. Ale w ostatniej chwili zmieniony został projekt tej przeprawy. Urzędnicy przestraszyli się bowiem chuliganów. Pierwotnie balustrady mostku miały zostać wykonane z dwóch długich tafli szkła. Istniała jednak obawa, że wandale będą je niszczyli, a wymiana całości byłaby przeraźliwie droga.
Dlatego też zdecydowano, że balustrada zmontowana zostanie z kilkunastu oddzielnych tafli, poprzedzielanych palikami.

Nowy mostek ma 44 m długości i waży 47 ton. Jest zbudowany z drewna, które ściągano z Afryki. Urzędnicy zapewniają, że było warto, bo materiał ten jest wyjątkowo trwały. Kładka ma też świecić w ciemnościach - w poręczach balustrad zostały zamontowane żarówki.
Dzięki kładce jeszcze popularniejsza ma się stać zabytkowa Dzielnica Czterech Świątyń. Mostek sprawi, że łatwiej będzie do niej dotrzeć z okolicy Dworca Świebodzkiego. Inwestycja kosztowała 3,4 miliona złotych.

Marcin Torz - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://dolnyslask.naszemiasto.pl/turystyka/aktualnosci/1003202.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:yuu2sr3j]Stabłowice: Nowy szpital tani i funkcjonalny[/size:yuu2sr3j]

Wiadomo już, jak będzie wyglądał nowy wrocławski szpital na Stabłowicach. W czwartek ogłoszono wyniki konkursu na jego koncepcję architektoniczno-urbanistyczną. Zwyciężył zespół z Wrocławia, który przedstawił projekt funkcjonalny i tani

z6635655X.jpg

Zwycięzcy - konsorcjum dwóch wrocławskich firm pod przewodnictwem pracowni architektonicznej Villart Bogdana Kołtowskiego - zaproponowali prostą, modernistyczną bryłę, otoczoną parkingiem i parkiem. - Bardzo dobrze rozwiązali problematykę urbanistyczną: parkingi, zieleń. W ciekawy i prosty sposób zaplanowali pomieszczenia wewnątrz budynku, dzięki czemu wnętrze jest czytelne, a korytarze szerokie - tak decyzję sądu konkursowego uzasadniał jego przewodniczący Andrzej Poniewierka.

Wrocławscy architekci zaproponowali też nieskomplikowane technologie wykonania, które mają zminimalizować koszt budowy i utrzymania obiektu. - Nie ukrywam, że ich projekt był również najtańszy - przyznaje Poniewierka.

Bogdan Kołtowski: - Wcześniej projektowałem głównie obiekty sakralne, np. klasztor Sióstr Elżbietanek przy ul. św. Józefa na Ostrowie Tumskim. Dzięki temu zwracam dziś uwagę na humanistyczny aspekt swoich projektów. W koncepcji szpitala najważniejsze było dla mnie to, żeby człowiek, pacjent i jego rodzina, czuli się tutaj dobrze.

Małgorzata Barancewicz, współautorka projektu, uważa, że to właśnie zadecydowało o wygranej: - Zwarta zabudowa, nie ma olbrzymich odległości, pacjenci łatwo będą mogli się odnaleźć.

Architekci otrzymali nagrodę w wysokości 100 tys. zł oraz pierwszeństwo w podpisaniu umowy na wykonanie projektu. Drugie miejsce i 50 tys. zł dostała pracownia architektoniczna Czora-czora z Katowic. Ci architekci nawiązali do architektury z lat 70. Jurorzy uznali jednak, że zaproponowana przez nich koncepcja podziału szpitala na dwa budynki nie będzie sprzyjać wygodzie pacjentów i personelu.

W sumie do konkursu zgłosiło się 21 firm z Polski, Niemiec, Irlandii, Holandii i Hiszpanii, z czego do finałowego etapu zakwalifikowano 12 projektów. - Byliśmy zaskoczeni tak dużym zainteresowaniem ze strony renomowanych pracowni architektonicznych z całej Europy - mówi Roman Szełemej, pełnomocnik zarządu województwa ds. polityki zdrowotnej i jeden z członków sądu konkursowego.

W nowym Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II ma być ponad 500 łóżek. Zostaną przeniesione tam wszystkie oddziały, które dziś funkcjonują w przewidzianych do likwidacji Szpitalach: im. Marciniaka przy ul. Traugutta i Kolejowym przy al. Wiśniowej.

Nie wiadomo jednak, kiedy ruszy i zakończy się budowa nowej lecznicy. - Nadal jest szansa, że przynajmniej w części będzie ona gotowa w 2012 roku - mówi Marek Łapiński, marszałek województwa dolnośląskiego.

W przyszłym roku zarząd województwa planuje ogłosić przetarg na budowę szpitala. Budowa ma kosztować około 300 mln zł. Zarząd województwa chce ją sfinansować ze sprzedaży terenu przy pl. Jana Pawła II po zlikwidowanym Wojewódzkim Szpitalu im. Babińskiego (jego wartość to 125 mln zł) oraz - w drugiej kolejności - szpitalnych obiektów przy al. Wiśniowej i ul. Traugutta. Ma być też wzięty kredyt - od 100 do 150 mln zł.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6635570,Stablowice__Nowy_szpital_tani_i_funkcjonalny.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:3vpyofuq]Ulicę Wyścigową omijaj od niedzieli szerokim łukiem [/size:3vpyofuq]

40_1002830_1_d_6581.jpg

W sobotę w nocy na rok zamykają ulicę Wyścigową. Jeśli zechcesz ją ominąć, i tak utkniesz w korku.
Od niedzieli wyjazd z Wrocławia w kierunku autostrady A4 i Bielan Wrocławskich może zająć nam nawet dwa razy więcej czasu niż dotychczas. To dlatego, że drogowcy w końcu zdecydowali się rozpocząć zapowiadany od kilku tygodni remont ulicy Wyścigowej. Przez rok będzie ona jednokierunkowa.


Oficjalny objazd skieruje sznur aut z ul. Ślężnej w wąską ulicę Waligórskiego, a stąd do alei Karkonoskiej. I tu pojawia się problem, bo ulicą Ślężną jadą nie tylko samochody osobowe, ale także mnóstwo tirów i autokarów przemierzających Wrocław drogą krajową nr 8 - od strony Warszawy w kierunku południowej granicy państwa.

Dlatego trudno uwierzyć urzędnikom, że oficjalnym objazdem uda się przejechać bez korków. Choć spółka Wrocławskie Inwestycje (to ona w imieniu miasta zleciła remont) przekonuje, że postarała się ułatwić życie kierowcom.
W sobotę w nocy na rok zamykają ulicę Wyścigową. Jeśli zechcesz ją ominąć, i tak utkniesz w korku.
Od niedzieli wyjazd z Wrocławia w kierunku autostrady A4 i Bielan Wrocławskich może zająć nam nawet dwa razy więcej czasu niż dotychczas. To dlatego, że drogowcy w końcu zdecydowali się rozpocząć zapowiadany od kilku tygodni remont ulicy Wyścigowej. Przez rok będzie ona jednokierunkowa.

Oficjalny objazd skieruje sznur aut z ul. Ślężnej w wąską ulicę Waligórskiego, a stąd do alei Karkonoskiej. I tu pojawia się problem, bo ulicą Ślężną jadą nie tylko samochody osobowe, ale także mnóstwo tirów i autokarów przemierzających Wrocław drogą krajową nr 8 - od strony Warszawy w kierunku południowej granicy państwa.

Dlatego trudno uwierzyć urzędnikom, że oficjalnym objazdem uda się przejechać bez korków. Choć spółka Wrocławskie Inwestycje (to ona w imieniu miasta zleciła remont) przekonuje, że postarała się ułatwić życie kierowcom.

My jednak radzimy nie szukać rozwiązań na ostatnią chwilę. Jeśli ktoś jedzie ze wschodniej części miasta, powinien wcześniej pomyśleć, czy nie warto dostać się do autostrady A4 przez ulicę Bardzką i Buforową.
Można też próbować skorzystać z Borowskiej, ale tu - prędzej czy później - zderzymy się z problemem przejazdu przez Ołtaszyn, gdzie właśnie trwa budowa kanalizacji na kilku ulicach.
Znacznie lepiej mają kierowcy podążający z zachodniej części miasta. Gdy już przebrną przez utrudnienia na ul. Grabiszyńskiej i korki na Solskiego, mogą dalej w kierunku Bielan jechać na dwa sposoby. Albo ul. Karmelkową i Czekoladową, albo skorzystać z najlepszego dziś rozwiązania, czyli ul. Wiejskiej, Mokronoskiej i dalej zwykle pustej ul. Kwiatkowskiego.

O wiele łatwiejsze zadanie będą mieli kierowcy wjeżdżający do Wrocławia od strony Bielan Wrocławskich i jadący w kierunku centrum. Dla nich dwa pasy ul. Wyścigowej będą przejezdne przez cały czas trwania remontu - czyli do czerwca przyszłego roku.

Zmiany w miejskiej komunikacji
W związku z remontem inaczej pojadą dwie linie autobusów dziennych - 144 i 612 oraz dwie linie nocne: 249 i 259.
Jadąc od centrum w stronę pętli przy ul. Wojszyckiej, dojadą do końca ulicy Sudeckiej i skręcą w prawo w ul. Waligórskiego. Tą ulicą dojadą do Karkonoskiej. Z niej odbiją zaraz w lewo w ul. Turniejową i stamtąd już do pętli przy ul. Wojszyckiej.
Przystanki tymczasowe powstaną przy ul. Waligórskiego oraz przy Turniejowej. W stronę centrum autobusy pojadą tak jak dotychczas.

[url][http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1002830.html/url]
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:163zwulo]EIT +: Negocjacje utknęły w martwym punkcie [/size:163zwulo]

Przyszłość Wrocławskiego Centrum Badań EIT+ znów wisi na włosku.
Po kolejnym dniu negocjacji, wczoraj znów nie było zgody w sprawie podziału wpływów w spółce, która ma realizować poważne badania naukowe, warte docelowo ponad miliard złotych.


Tymczasem minister nauki prof. Barbara Kudrycka, która ma zadecydować o przekazaniu pieniędzy, stwierdziła wczoraj, że udziałowcy mają czas do końca maja, by osiągnąć kompromis. Jeśli to się nie uda, pieniądze, które miały trafić do Wrocławia, popłyną do innych polskich uczelni.

Na razie udziałowcy są zgodni co do tego, że trzy czwarte głosów w spółce będzie miało pięć największych wrocławskich uczelni. Jednak nie ma zgody co do podziału pozostałych 25 proc. udziałów. Wiadomo tylko, że mają one przypaść magistratowi i zarządowi województwa. Ten drugi chciałby połowę ze wspomnianych 25 proc. Jednak wczoraj prezydent Rafał Dutkiewicz stanowczo odrzucił takie rozwiązanie i przedstawił swoją propozycję.
- Ponieważ miasto od początku było bardzo zaangażowane w projekt i deklarowało swój spory wkład finansowy, uczciwym podziałem, na który możemy się zgodzić, jest dwa do jednego - stwierdził Dutkiewicz. Dodał, że nie widzi możliwości zmniejszenia liczby głosów miasta w spółce. A to oznacza, że miasto przystałoby na 16,7 proc., podczas gdy urząd marszałkowski miałby dostać 8,3 proc. głosów. Tyle, że na taką propozycję nie zgadza się zarząd województwa.
Podobnie jak w środę, tak i wczoraj udziałowcy spotkali się u wojewody dolnośląskiego Rafała Jurkowlańca, by po raz kolejny spróbować osiągnąć kompromis. Nie udało się, bo - wbrew wcześniejszym zapowiedziom - miasto na spotkaniu znów reprezentował wiceprezydent Adam Grehl. I wyznał, że nie ma pełnomocnictwa prezydenta Dutkiewicza do podejmowania wiążącej decyzji.
Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że prezydent Dutkiewicz chciałby się spotkać z marszałkiem województwa Markiem Łapińskim. Tymczasem marszałek nie wyobraża sobie takiego spotkania. Przekonuje, że o losach spółki będzie rozmawiał tylko w obecności innych udziałowców.

I chociaż wojewoda, któremu przypadła rola mediatora, był wczoraj dobrej myśli, nic nie wskazuje na to, by szybko mogło dojść do przełomu. Tymczasem z tonu pism, jakie minister nauki wysyła do Wrocławia, można wnioskować, że jej cierpliwość się kończy.

Jerzy Wójcik - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1002810.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji [Wrocław] Bunkier Strzegomski
KingaM
[size=150:2ug68kyr]Pl. Strzegomski: jest już decyzja w sprawie bunkra. W przyszłym roku powstanie tutaj muzeum [/size:2ug68kyr]

W bunkrze przy placu Strzegomskim już za rok powstanie Muzeum Sztuki Współczesnej. Taką decyzję właśnie podjął Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.
Do budynku, który powstał podczas II wojny światowej, trafią eksponaty z wrocławskiej Zachęty przy ul. Bernardyńskiej. - Oprócz tego, na ścianach bunkra zawisną dzieła Andrzeja Lachowicza i jego żony Natalii, czy prace Stanisława Dróżdża - zapowiada Jarosław Broda, dyrektor wydziału kultury we wrocławskim magistracie.


Broda zapewnia, że placówka w bunkrze nie będzie typowym muzeum, które zwiedza się w kapciach.
- Wrocławianie i turyści będą mieli do dyspozycji sporo multimediów, np. filmy wideo. Przewidujemy też miejsce na performance - zdradza szczegóły projektu.
Żeby muzeum mogło ruszyć już w przyszłym roku, przed urzędnikami jeszcze sporo pracy - zwłaszcza wewnątrz bunkra. W obiekcie działa dziś pub, a obok niego sex-shop. Oba miejsca będą zlikwidowane.
Ale w bunkrze brakuje też ogrzewania. Trzeba również przystosować jego wnętrza do tego, aby mogły tam zawisnąć obrazy czy zdjęcia.

Podczas remontu wreszcie może też zostać rozwikłana zagadka, która pobudza wy-obraźnię wielu wrocławian. Od lat krąży legenda, że pod betonowym budynkiem jest sieć tajnych korytarzy.- Kiedy rozpoczniemy prace adaptacyjne, prawdopodobnie dowiemy się, czy jakiekolwiek kazamaty pod budynkiem istnieją, czy jest to tylko i wyłącznie bajka - zapowiada Broda.
Pomysł urzędników chwali Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, były prezydent Wrocławia. - Bunkier jest świetnie zlokalizowany, z centrum można do niego dotrzeć zaledwie w kilka minut - zauważa Zdrojewski.

Zdaniem ministra, w mieście potrzebne jest miejsce, gdzie będzie można podziwiać sztukę współczesną. - Można też wykorzystać przylegający do budynku park. Tam, pod gołym niebem, również warto zorganizować wystawę - sugeruje Zdrojewski.
Muzeum w bunkrze będzie miało charakter tymczasowy.- Kiedy wybudujemy gmach przy Muzeum Narodowym, eksponaty zostaną tam przeniesione - ujawnia Broda.
Na razie bunkier jest remontowany z zewnątrz. Elewacja jest obecnie malowana na biało, później będzie pokryta farbą o piaskowym kolorze. Nad wejściem głównym namalowany zostanie mural ,,Klepsydra", który będzie odwzorowaniem dzieła Stanisława Dróżdża. Urzędnicy zrezygnowali z pomysłu namalowania na bunkrze wielkiego herbu Wrocławia.

Marcin Torz - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1002272.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:3c2yw086]EIT Plus: Udziałowcy spółki nadal niepogodzeni[/size:3c2yw086]

Żadnych efektów nie dało środowe spotkanie udziałowców Wrocławskiego Centrum Badań EIT Plus. Spór dotyczy podziału części, która przypadła marszałkowi i prezydentowi Wrocławia

Spotkanie zwołał wojewoda Rafał Jurkowlaniec. - Minister nauki Barbara Kudrycka poprosiła, abym zorganizował spotkanie, podczas którego ustalony zostanie ostateczny sposób podziałów głosów w spółce - mówi wojewoda.

Dotąd największym udziałowcem spółki było miasto, które miało ponad 50 proc. udziałów, marszałek - 38 proc, resztę dzieliły między siebie uczelnie. Według nowego rozdania szkoły wyższe przejmą 75 proc. głosów, a 25 proc. przypadnie marszałkowi i prezydentowi. Do rozstrzygnięcia pozostaje jednak podział puli między samorządowcami.

Marszałek Marek Łapiński chce równego podziału głosów, prezydent Rafał Dutkiewicz twierdzi, że to miasto wydało dotąd najwięcej na przygotowanie przedsięwzięcia.

Jurkowlaniec: - W czwartek spotkamy się znowu. Musimy dojść do porozumienia, żeby pieniądze na projekty badawcze mogły trafić na uczelnie.

Spółka EIT Plus to wspólne przedsięwzięcie pięciu wrocławskich uczelni, marszałka województwa i prezydenta Wrocławia. W ramach projektu mają być realizowane dwa duże programy badawcze, a na Praczach ma powstać centrum naukowe. Całość warta jest ok. 700 mln zł z kasy Unii Europejskiej.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6630868,EIT_Plus__Udzialowcy_spolki_nadal_niepogodzeni.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
Budowa hali sportowej ruszy na wiosnę

Nowa hala sportowa w Zgorzelcu ma kosztować 60 mln złotych. Jedna trzecia tej kwoty już jest. Minister sportu przekazał miastu na ten cel 20 mln złotych. Gotowy jest już projekt.

40_1000848_1_d_4596.jpg
Hala przy ul. Maratońskiej jest stanowczo za mała. Kibice narzekają, że jest tu bardzo duszno i ciasno

Hala przy ul. Lubańskiej pomieści 3500 kibiców. Niestety, nie będzie w niej hotelu i sal treningowych. Pieniądze od ministra to niejedyne wsparcie budowy hali sportowej. 1,5 roku temu w Zgorzelcu obiecał pomoc także wicemarszałek Piotr Borys. Tym razem, pytany o pieniądze, unikał jednak jednoznacznych deklaracji. Mówił jedynie o tym, że rozpoczyna się nabór wniosków do kolejnych, finansowanych z Unii Europejskiej programów pomocowych i samorząd województwa, który trzyma pieczę nad ich podziałem, będzie pamiętał o zgorzeleckiej hali. Wniosek o dofinansowanie budowy ośrodka sportowego gmina dopiero złoży.

Nowy obiekt ma powstać przy ul. Lubańskiej. Są już gotowe projekt techniczny i pozwolenie na budowę.
Pomoc w staraniach o unijne fundusze na budowę zgorzeleckiej hali zadeklarował ostatnio podczas wspólnej sesji samorządów Zgorzelca i Görlitz nadburmistrz partnerskiego miasta Joachim Paulick. Jak zapowiadają władze Zgorzelca, budowa rozpocznie się najprawdopodobniej już wiosną przyszłego roku. Jeśli dobrze pójdzie, to za cztery lata koszykarze PGE Turowa Zgorzelec oraz inni zawodnicy będą grać w dużej hali przy ul. Lubańskiej.

Miasto miało do wyboru dwa warianty projektu. Droższy - za 80 mln zł - przewidywał budowę hali na 3,5 tys. osób wraz częścią hotelową i dwoma salami treningowymi. Drugi wariant to budowa samej hali. I ten właśnie został wybrany, bo samorząd jest w stanie go zrealizować.

Janusz Pawul - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://zgorzelec.naszemiasto.pl/wydarzenia/1000848.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:qn09nuvd]Kamieniołom przekształcony w miejsce pamięci [/size:qn09nuvd]

Historyczny kamieniołom obok byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen zostanie przekształcony w miejsce pamięci kilku tysięcy pomordowanych w nim osób. Na terenie utworzonego w byłym obozie muzeum ma także działać centrum edukacji europejskiej dla młodzieży. Mniejsze z każdym rokiem środowisko byłych więźniów Gross-Rosen cieszy się z tej decyzji.

Byli więźniowie obozu zabiegali o zaprzestanie eksploatacji wyrobiska. Pozyskiwania granitu z tego miejsca zaprzestano jednak dopiero w 1998 roku, kiedy właścicielem kopalni był Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości. Właśnie dzięki fundacji powstał projekt zagospodarowania wyrobiska i utworzenia w nim miejsca pamięci.

- Wykonanie projektu zatytułowanego "Kamienne piekło" zleciliśmy Mirosławowi Nizio - tłumaczy Piotr Koral, prezes fundacji. - Jest on m.in. współautorem projektu Muzeum Powstania Warszawskiego.
Koszt przedsięwzięcia oszacowano na ok. 57 mln zł. Ponad 11 mln zł to wkład muzeum oraz urzędu marszałkowskiego. Pozostała kwota ma pochodzić z funduszu Infrastruktura i Środowisko Unii Europejskiej. O tym zadecyduje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Artur Szałkowski - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://walbrzych.naszemiasto.pl/wydarzenia/1000817.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:hqjijd77]W sobotę mają aż na rok zamknąć Wyścigową[/size:hqjijd77]

Ostateczna decyzja zapadnie w środę. Zanim doczekamy się tam nowej nawierzchni, przez rok będziemy stać w korkach na alei Karkonoskiej

Karkonoska to jedyna droga wylotowa na południu miasta - trzecia pod względem obciążenia ruchem w Polsce. Średnio jeździ nią 45 tys. aut na dobę. Dlatego rano i popołudniami zawsze tworzą się tam korki. Zwykle zaczynały się jednak przy budynku telewizji, bo część kierowców decydowała się jechać ul. Wyścigową. Jednak wkrótce nie będą już mieli takiej alternatywy. Oznacza to, że zator na Karkonoskiej w stronę Bielan znacznie się wydłuży.

Przez rok ul. Wyścigową będzie można przedostać się tylko w stronę centrum. Na początku jeździć będziemy jakby pod prąd, bo jezdnią, która obecnie prowadzi ruch w kierunku Bielan. Firma Pol-Dróg, która wygrała przetarg na realizację prac, rozpocznie bowiem remont od jezdni w stronę ul. Sudeckiej. Dziś ma zapaść decyzja, kiedy zostanie wstrzymany ruch na tej nitce.

- Zamierzamy zamknąć połówkowo ulicę Wyścigową z piątku na sobotę - mówi Marek Szempliński, rzecznik spółki miejskiej Wrocławskie Inwestycje, która zleciła remont. - Jednak projekt zastępczej organizacji ruchu musi jeszcze zatwierdzić wydział inżynierii miejskiej. Przygotowana przez wykonawcę dokumentacja jest przeglądana, w środę poznamy opinię na jej temat.

W stronę Bielan nadal będzie można jechać ul. Ślężną lub Sudecką. Jednak zamiast w Wyścigową trzeba będzie skręcić w ul. Waligórskiego, gdzie wprowadzony będzie jeden kierunek ruchu. Kierowcy będą mieli tam dwa pasy, by dojechać do Karkonoskiej. W tym miejscu będzie najbardziej newralgiczny punkt objazdu. Dotychczas korki tworzyły się przed światłami u zbiegu ul. Karkonoskiej i Wyścigowej. Teraz problem małej przepustowości dotknie kierowców przy skrzyżowaniu Waligórskiego i Karkonoskiej, bo sygnalizacja świetlna uwzględniać będzie zarówno ruch od strony Powstańców Śląskich, jak i Ślężnej. Trzeba więc będzie sporo się naczekać na zielone. Na szczęście na Waligórskiego będą dwa pasy do skrętu w stronę telewizji, co nieco poprawi sytuację.

- Utrudnienia w ruchu będą znaczne, bo w tym rejonie nie ma większych możliwości objazdu - mówi Szempliński.

Zapytaliśmy, dlaczego nie poczekano z remontem, aż gotowa będzie Autostradowa Obwodnica Wrocławia, która przejęłaby część ruchu z Wyścigowej i Karkonoskiej.

Szempliński: - Obwodnica ma być dopiero pod koniec przyszłego roku. Tymczasem Wyścigowa nie mogła już dłużej czekać. Ulica jest w bardzo złym stanie. Mieszkańcy od lat zabiegali o jej remont. Zamknięcie Wyścigowej to bolesny krok, ale konieczny, jak wyrwanie chorego zęba.

m6626804.jpg
Schemat nowej organizacji ruchu wokół ul. Wyścigowej we Wrocławiu

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6626909,W_sobote_maja_az_na_rok_zamknac_Wyscigowa.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:sds2x2t9]EIT+: dziś ostra walka o podział akcji między urzędami [/size:sds2x2t9]

Walka o kontrolę nad wrocławskim projektem EIT+ wchodzi w decydującą fazę. Przedstawiciele prezydenta Rafała Dutkiewicza i marszałka województwa Marka Łapińskiego mają dziś zdecydować, jak podzielić między samorządy przypadające im 25 proc. akcji spółki.
EIT+ w kampusie na Praczach Odrzańskich ma realizować duże badania naukowe finansowane z pieniędzy Unii Europejskiej i ułatwić współpracę nauki z biznesem. Zgodnie z porozumieniem między wrocławskimi uczelniami a samorządami - wojewódzkim i miejskim - te ostatnie mają się podzielić właśnie 25 proc. akcji.


Jak stwierdzili w niedzielę premier Donald Tusk i minister nauki Barbara Kudrycka, spodziewają się, że samorządy podzielą się udziałami po połowie. To ważny głos, bo właśnie to ministerstwo przekaże 700 mln zł na projekt.
Ale urząd miejski, gdzie urodził się pomysł EIT+, nie chce słyszeć o oddaniu połowy akcji marszałkowi. Ratusz twierdzi m.in., że gmina od miesięcy sama finansuje działanie spółki. Dlatego ma zaproponować urzędowi marszałkowskiemu podział udziałów dwa do jednego - oczywiście z przewagą miasta.
Tyle że w tej sytuacji gmina zrzekałaby się proporcjonalnie mniej niż marszałek (we wstępnej umowie proponowany podział to 53,13 proc. dla miasta, 38,59 dla województwa). Dlatego urząd marszałkowski będzie się prawdopodobnie domagał ponad 10 procent akcji. To nie jest przypadkowa liczba. Gdyby władze województwa dogadały się z Politechniką Wrocławską i Uniwersytetem Ekonomicznym (obie uczelnie mają łącznie 40 proc. akcji), mogłyby zmienić władze w spółce. Ale tylko wtedy, gdy dostaną więcej niż 10 proc.
Wiedzą o tym także ludzie Rafała Dutkiewicza, który teoretycznie może liczyć na wsparcie rektorów Uniwersytetów: Wrocławskiego i Przyrodniczego (łącznie 35 proc. akcji).
Do zakończenia negocjacji obie strony nie chcą rozmawiać na temat podziału akcji z EIT+. Podkreślają tylko, że nie pozwolą, aby projekt upadł.

Bartłomiej Knapik - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1001700.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji [Wrocław] Obwodnica Śródmiejska
KingaM
[size=150:2v3bneim]Obwodnica śródmiejska ma być wybudowana znacznie szybciej [/size:2v3bneim]

Już w październiku przyszłego roku, a więc o trzy miesiące wcześniej, niż planowano, będzie gotowy kolejny odcinek obwodnicy śródmiejskiej - od mostu Milenijnego do ulicy Żmigrodzkiej. Nie dość, że robotnicy już przegonili założenia z harmonogramu, zapowiadają, że w najbliższych dniach jeszcze przyspieszą.

40_1001682_2_d_9800.jpg

Przy budowie pracuje codziennie około 200 osób i jeździ 40 wywrotek z ziemią i piaskiem. Powstają już przejścia dla pieszych, rowerzystów i zwierzyny. Właśnie zaczęło się też wylewanie betonowych podpór pod wiadukt kolejowy.
- Dziś pracujemy od godz. 7 do 17. Jednak wkrótce planujemy wprowadzenie na jakiś czas dwóch zmian, tak, by prace trwały do późnego wieczora - wyjaśnia Dariusz Koterski, menedżer projektu z firmy Skanska.

Koterski potwierdza, że obwodnica powinna być gotowa w październiku 2010. Znacznie wcześniej, bo już po tegorocznych wakacjach, pojawi się jeden utwardzony pas pomiędzy mostem Milenijnym a wiaduktem kolejowym nad torami na Poznań.
- To bardzo dobra informacja, ale głównie dla nas, budowlańców - studzi emocje kierowców Jarosław Kowalski ze Skanski, odpowiedzialny za ten odcinek obwodnicy. - Dogodny dojazd na budowę od strony mostu Milenijnego bardzo ułatwi nam pracę - przyznaje Kowalski.
By tak się stało, robotnicy właśnie uwijają się przy budowie małych tuneli pod obwodnicą. Na całym odcinku od Milenijnego do Żmigrodzkiej jest ich aż 13 - trzy dla pieszych i rowerzystów i aż 10 dla dzikich zwierząt.

To między innymi dzięki nim obwodnica od mostu Milenijnego będzie falować w górę i w dół. Zaraz za mostem poprowadzi po nasypie, w którym znajdzie się pierwsze przejście dla pieszych. Później obniży się prawie do poziomu gruntu, by za chwilę znowu pójść w górę do kolejnego przejścia dla pieszych, biegnącego na wysokości ul. Wieluńskiej. To nie koniec. Za tym przejściem droga znów idzie w dół, by po chwili odbić w górę - na wiadukt nad torami.

- Do końca tego roku to właśnie na tym odcinku skupi się największa część prac - wyjaśnia Dariusz Koterski. - Na fragmencie pomiędzy ulicą Obornicką a Żmigrodzką jeszcze na dobre nie wystartowaliśmy, bo czekamy na pozwolenie na budowę.
Jednak pracownicy firmy Skanska przyznają, że ten krótki odcinek nie jest ogromnym wyzwaniem. Znacznie więcej pracy jest między mostem Milenijnym a ulicą Obornicką.
Dodajmy, że to właśnie tam działają pracownicy Skanski, którzy w 2008 roku, siedem miesięcy przed terminem, oddali do użytku ul. Lotniczą. To dobrze wróży tempu prac przy obwodnicy.


Obwodnica śródmiejska to trasa, która biegnie w odległości kilku kilometrów od centrum miasta. Ma je odciążyć od ruchu tranzytowego.
Dziś jest gotowa dopiero połowa jej docelowego przebiegu. Obwodnica prowadzi od estakad nad ulicą Krakowskiej przez aleje: Armii Krajowej, Wiśniową i Hallera do ul. Klecińskiej i Gądowianki, a dalej do mostu Millenijnego. Fragment, który właśnie buduje Skanska, połączy most Milenijny z ul. Żmigrodzką. To umożliwi przejazd aut jadących od strony Kłodzka i Zgorzelca w kierunku na Poznań. W przyszłości - wciąż nie wiadomo jednak kiedy - wybudowany ma być też odcinek od ulicy Żmigrodz-kiej do Krzywoustego. Jeszcze później doczekamy się przedłużenia al. Armii Krajowej. Stąd droga ma doprowadzić do ul. Mickiewicza.

Jerzy Wójcik - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1001682.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji S Logistic Park
KingaM
[size=150:ggjav024]Redeco przygotowuje centrum logistyczne we Wrocławiu[/size:ggjav024]

Devco nadzoruje przygotowania do budowy centrum logistycznego przy ulicy Rakietowej we Wrocławiu (woj. dolnośląskie). Spółka jest pełnomocnikiem firmy Redeco.

Według deklarowanych założeń, przedsięwzięcie obejmie realizację zespołu obiektów o łącznej powierzchni zabudowy ok. 90 tys. mkw.

Redeco zarządza nieruchomością na której zlokalizowany jest obecnie m.in. tor do nauki jazdy. Natomiast Devco ma doświadczenie w realizacjach tego typu inwestycji, we Wrocławiu jest właścicielem m.in. dwóch kompleksów biurowych Wrocławskiego Parku Biznesu przy ul. Strzegomskiej oraz Wrocławskiego Parku Biznesu 2 przy ul. Wołowskiej.

http://budownictwo.wnp.pl/redeco-przygotowuje-centrum-logistyczne-we-wroclawiu,80701_1_0_0.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:2no9qhvv]We Wrocławiu powstanie supernowoczesne teatralne centrum kultury [/size:2no9qhvv]

Za dwa lata Wrocławiowi przybędzie supernowoczesne centrum kulturalne. Rektorat, dziekanaty, sale ćwiczeń, Centrum Teatrów Jednego Aktora, biblioteka, studio nagrań i trzy nowoczesne sale teatralne - tak będzie wyglądać siedziba wrocławskiej PWST przy ul. Braniborskiej. Filia krakowskiej szkoły teatralnej właśnie otrzymała ponad 42 mln zł dofinansowania na modernizację placówki.

40_1001232_1_d_2716.jpg

- Tydzień temu podpisaliśmy w Krakowie umowę z ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Bogdanem Zdrojewskim o dofinansowanie projektu "Przebudowa, rozbudowa i częściowa nadbudowa budynku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu" w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2007-2013 - mówi prorektor wrocławskiej filii PWST Krzysztof Kuliński. Dokładnie za 18 miesięcy do budynku przy ul. Braniborskiej, gdzie dziś mieści się scena teatralna PWST, przeniosą się także wydziały aktorski (dziś ul. Jastrzębia) i lalkarski (ul. Powstańców Śląskich).
- Trudno mi ukryć wielką satysfakcję - cieszy się Kuliński.- Jestem absolwentem tej uczelni i nawet do głowy mi nie przyszło, że będę nie tylko świadkiem, ale w jakimś skromnym sensie przyczynię się do powstania najnowocześniejszej uczelni teatralnej w kraju.

Jak na te zmiany zareagowali znani absolwenci uczelni? Agata Kucińska, aktorka wrocławskich teatrów - Lalek i Ad Spectatores, która cztery lata temu ukończyła wydział lalkarski, a dziś na nim wykłada: - Dobrze, że serce szkoły będzie tętnić życiem. Ćwiczenie etiud pod prysznicem z braku miejsca wspominam z rozrzewnieniem, ale uczelnia potrzebuje więcej przestrzeni.

Konrad Imiela, aktor i dyrektor Teatru Muzycznego Capitol, myśli podobnie: - Kiedy studiowałem, szkoła mieściła się na ul. Jaworowej w pięknej willi z ogrodem, pośrodku którego kwitła magnolia. Tylko że miała jeden mankament - była ciasna. A jak już robiliśmy dyplom na Braniborskiej, zmagaliśmy się z architekturą lat 70. Zimą wiało i było bardzo nieprzyjemnie. Z jednej więc strony pozostał sentyment do fajnych, małych sal na Krzykach, a z drugiej - dobrze, że studenci wreszcie dostaną więcej miejsca. No bo jak na przykład uczyć się tańca w salkach wielkości dużego pokoju?
Czy wrocławska szkoła po liftingu uzyska niezależność?

- Dużo zależy od ambicji miasta. Będziemy do tego gotowi. To, że o to intensywnie nie zabiegamy, wynika z bardzo dobrej współpracy z krakowską szkołą matką. Mamy całkowitą niezależność w zakresie dydaktyki. Wiążą nas jedynie nici administracyjne - tłumaczy Krzysztof Kuliński.
Mariusz Kiljan, aktor i dyrektor Teatru Piosenki we Wrocławiu, także absolwent uczelni, ma nadzieję, że szkoła uzyska autonomię: - Warto, żeby Wrocław miał własną teatralną szkołę, z którą miasto będzie się utożsamiać.

Całość przebudowy PWST pochłonie ponad 50 mln złotych. Autorami koncepcji przebudowy są krakowscy architekci: Marek Kozień, Magdalena Kozień i Katarzyna Kozień-Baczkowska.

Na razie nie jest pewne, czy i kiedy pod młotek pójdą budynki, w których mieszczą się wydziały lalkarski i aktorski.

Marta Wróbel, Krzysztof Kucharski, JUKO - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/1001232.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:1kip69to]Wyższa Szkoła Teatralna: Rusza wielki remont[/size:1kip69to]

Ponad 42 mln zł zdobyła Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna we Wrocławiu na długo wyczekiwany remont. Rozbudowa budynku przy Braniborskiej rozpocznie się latem i potrwa do wiosny 2011 roku

W nowej głównej siedzibie PWST we Wrocławiu znajdą się trzy sale teatralne, 19 sal dydaktycznych, biblioteka, sala konferencyjna i studio nagrań. Dzisiaj zajęcia prowadzone są w trzech budynkach: przy Jastrzębiej, przy Powstańców Śląskich i właśnie przy Braniborskiej.

- Wszystkie te budynki musiały być adaptowane do naszych potrzeb. Nie mamy dużej sceny z prawdziwego zdarzenia. Przecież przy Braniborskiej było kino, to nie jest sala teatralna - mówi prof. Krzysztof Kuliński, prorektor PWST we Wrocławiu.

Przymiarki do gruntownego remontu i rozbudowy dawnego kina przy ul. Braniborskiej planowano już od trzech lat, gotowy jest już projekt, uczelnia ma pozwolenie na budowę. Minister kultury Bogdan Zdrojewski podpisał umowę, dzięki której szkoła dostanie ponad 42 mln zł z funduszy unijnych.

Prof. Kuliński: - Na cały remont wydamy ponad 50 mln zł. Będziemy musieli sprzedać budynek przy Powstańców Śląskich. Przy Jastrzębiej powstanie prawdopodobnie akademik lub przeniesiemy tam administrację szkoły.

Nowa siedziba uczelni przy ul. Braniborskiej nie będzie służyła tylko studentom aktorstwa. - To ma być miejsce kulturotwórcze, wywierające wpływ na okolicę - zapowiada prorektor.

PWST we Wrocławiu to zamiejscowa filia krakowskiej szkoły teatralnej. Na dwóch wydziałach - aktorskim i lalkarskim - studiuje ponad stu studentów. - Co roku mamy coraz więcej kandydatów. W ubiegłym roku o 20 miejsc na wydziale aktorskim starało się osiemset osób - mówi prof. Kuliński. - Połowa aktorów w teatrach na Dolnym Śląsku to absolwenci wrocławskiej szkoły teatralnej.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,95327,6622600,Wyzsza_Szkola_Teatralna__Rusza_wielki_remont.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:gbaeentt]Nowy spór o EIT: PO łaknie procentów [/size:gbaeentt] :(:?

Rzecz idzie o sposób, w jaki zostanie rozdysponowane 25 proc. udziałów w spółce. Tyle przypadło samorządowcom po tym, jak zmienił się układ wpływów w spółce. Pozostałe 75 proc. należy do wrocławskich uczelni: Politechniki, Uniwersytetu, Akademii Medycznej, Uniwersytetu Przyrodniczego i Uniwersytetu Ekonomicznego.

Ponad dwa miesiące temu wicemarszałek Grzegorz Roman zaproponował, aby większość udziałów w EIT Plus przejęły uczelnie. Ten ruch miał przełamać impas między rektorem Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeuszem Więckowskim a prezydentem Rafałem Dutkiewiczem. Ten pierwszy od kilku miesięcy krytykował zasady działania EIT Plus. Twierdził, że jego uczelnia, mimo największego udziału w projektach badawczych, jest w spółce marginalizowana, a środowisko akademickie ma znikomy wpływ na formalny kształt przedsięwzięcia. Konflikt spowodował, że powodzenie projektu było poważnie zagrożone. Wrocław i jego uczelnie mogłyby stracić 700 mln zł z unijnych dotacji na badania i budowę nowoczesnego centrum naukowego.

Plan Romana został zaakceptowany przez wszystkich udziałowców, choć rektor Politechniki przez miesiąc zwlekał z przedstawieniem opinii na temat tego rozwiązania. W tym czasie miasto miało trochę ponad 50 proc. udziałów, a marszałek 38 proc. Jednak tylko marszałek Marek Łapiński zadeklarował oficjalnie, że zadowoli go nawet jeden procent udziałów w spółce. - Mówiłem ogólnie o ograniczeniu wpływów samorządów. Jeśli mówiłem o jednym procencie, to zawsze w takim kontekście, że prezydent także dostałby jeden procent udziałów. Uczciwym rozwiązaniem jest podział udziałów pół na pół między marszałka i miasto - podkreśla dzisiaj Łapiński i dodaje: - Politechnika tylko pod takim warunkiem weźmie udział w projekcie. Dla rektora uczelni marszałek jest gwarantem bezpieczeństwa w realizacji przedsięwzięcia, nie możemy zgodzić się na dominującą rolę prezydenta w samorządowej części spółki.

Prezydent Rafał Dutkiewicz nie zgadza się na jej równy podział, wylicza serię argumentów za większymi wpływami miasta w EIT Plus: - Ten projekt narodził się w ratuszu. To myśmy zaprosili marszałka do udziału w nim i to my mieliśmy dotąd największe udziały w spółce, a teraz z nich rezygnujemy - mówi Dutkiewicz. - Poza tym to miasto wydało na ten projekt najwięcej pieniędzy, oddajemy spółce Pracze, dajemy także zabezpieczenie finansowe niezbędne przy projektach unijnych.

Łapiński: - Przestańmy powtarzać, że projekt EIT Plus wymyślił prezydent Dutkiewicz. Ten projekt wynika z regionalnego planu rozwoju, który jest oparty na innowacji i rozwoju nauki.

Jakie rozwiązanie proponuje prezydent Wrocławia? - Podział udziałów dwa do jednego na rzecz miasta.

- Rząd i ministerstwo stawiają warunek, żeby podział był równy - mówi Łapiński.

- W sprawy wokół EIT Plus coraz bardziej angażują się politycy i obawiam się, że te próby sił potrwają jeszcze długo ze szkodą dla całego przedsięwzięcia - komentuje jeden z naukowców zaangażowany w projekt.

W niedzielę do Wrocławia na konwencję wyborczą PO przyjechał premier Donald Tusk. Zachwalał EIT, a towarzysząca mu minister nauki Barbara Kudrycka dziękowała za pracę przy projekcie kandydatowi Platformy do europarlamentu Jackowi Protasiewiczowi.

EIT Plus to wspólne przedsięwzięcie pięciu wrocławskich uczelni, prezydenta miasta i marszałka województwa dolnośląskiego. W ramach spółki mają zostać zrealizowane duże projekty badawcze - NanoMat i BioMat, a na Praczach Odrzańskich powstanie nowoczesne centrum naukowe. Wartość wszystkich projektów wynosi ok. 700 mln zł.

Komentuje Jerzy Sawka: Jak szkapa stała się rumakiem

Przez parę miesięcy los EIT Plus wisiał na włosku. Konflikt rozgrywał się na linii prezydent - rektor Politechniki. Dutkiewicz miał po swojej stronie sojuszników, rektorów pozostałych wrocławskich uczelni. Było naprawdę gorąco. Mogło skończyć się pogrzebaniem całej idei nowoczesnego centrum badawczego. Zdecydowało niedawne spotkanie u minister Kudryckiej. Na nim stanęło, że projekt będzie realizowany. Dzięki temu w ostatnią niedzielę premier Donald Tusk mógł u nas z dumą powiedzieć, że Wrocław dzięki EIT Plus stał się koniem pociągowym polskiej nauki. Minister Kudrycka, ta sama, która dotychczas nie spieszyła się z wypowiedzeniem jednoznacznego zdania za projektem, publiczne dziękowała kandydatowi PO do europarlamentu Jackowi Protasiewiczowi za to, że był dobrym duchem EIT. Pewnie rzeczywiście był duchem, bo go na tej wojnie nie widziano. Dzisiaj marszałek mówi, że żartował z tym jednym procentem. No oczywiście, bo jakby Platforma wyglądała z jednym procentem udziału w tak wielkim sukcesie. To, w czym Tusk zobaczył silnego konia pociągowego, lokalna Platforma traktowała dotychczas jak szkapę.

Teraz chce, żeby ten koń i ją pociągnął. I o to idzie w sporze o udziały.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6622440,Nowy_spor_o_EIT__PO_laknie_procentow.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:ayr0v7mx]Wrocław to koń pociągowy polskiej nauki [/size:ayr0v7mx]

Rząd planuje przeznaczyć dla wrocławskich uczelni więcej pieniędzy niż dla innych ośrodków w Polsce.

Większość tych pieniędzy trafi do powstającego właśnie Wrocławskiego Centrum Badań EIT+ (prowadzone tu prace naukowe mają być później wykorzystywane przez przemysł i biznes).

Według premiera, Wrocław to "koń pociągowy polskiej nauki". - Jeśli jednak w dobie kryzysu mamy przekazać tak duże pieniądze, to wy musicie zagwarantować, że będą one dobrze wydane. Na badania, które przyniosą pożytek całej Polsce - zastrzegł szef rządu.

Ale gotówkę dostaniemy pod jednym warunkiem: EIT+, czyli wspólny projekt wrocławskich uczelni i samorządów, musi się udać. Rządowi ciągle nie podoba się proporcja udziałów w spółce. Wprawdzie większość z nich należy już do uczelni, ale minister nauki chce, by pozostałe 25 procent podzieliły między siebie po równo urząd miejski i marszałkowski.

To samo usłyszeliśmy od marszałka województwa: - Uchwała zarządu jest jasna, chcemy dostać połowę z tych 25 procent. Czekamy na ruch władz Wrocławia - mówi Marek Łapiński.
Takie stanowisko dziwi władze miasta.

- Porozumienie podpisane w Warszawie z rządem nie mówi o tym, jak mamy się podzielić tymi 25 procentami - przekonuje Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego w magistracie. Czuma dodaje, że to miasto daje pieniądze na działanie EIT+, a sam pomysł na jego powstanie też pochodzi z urzędu miejskiego. I że marszałek dopiero niedawno zażądał więcej niż 1 procent, którym przez miesiące się zadowalał. Obie strony deklarują jednak, że będą o podziale rozmawiać i wszystko wskazuje na to, że dojdą do porozumienia.
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:2dqtelws]Ścieki popłyną do oczyszczalni zamiast na pola[/size:2dqtelws]

Za ponad 276 mln zł miasto rozbuduje oczyszczalnię ścieków na Janówku. Dzięki temu dwukrotnie wzrośnie jej wydajność. Nieczystości nie będą już wylewane na pola irygacyjne. 350 ha będzie można przeznaczyć pod nowe inwestycje.

z6613594X.jpg

Obecnie we Wrocławiu ponad 30 proc. ścieków trafia na Pola Osobowickie. We wrześniu 2011 roku będzie je można zlikwidować, bo do tego czasu zmodernizowana ma być Wrocławska Oczyszczalnia Ścieków, która znajduje się w północno-zachodniej części miasta, na Janówku. Po przebudowie oczyszczalnia będzie w stanie przyjąć wszystkie nieczystości z Wrocławia, a także kilku sąsiednich gmin.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:l91ryn5e]W drodze do kamiennego piekła[/size:l91ryn5e]

Dla mnie to największe wyzwanie, przed jakim dotąd stanąłem. Takiego przedsięwzięcia architektonicznego nie było jeszcze w Europie - mówi Mirosław Nizio, autor Kamiennego Piekła, które ma powstać w dawnym obozie koncentracyjnym w Rogoźnicy

z6596290X.jpg
Mirosław Nizio na tle kamieniołomu w Rogoźnicy: - Byli więźniowie mówią, że mój projekt oddaje ogrom cierpienia, które tu się zdarzyło, ale nie jest przesadzony

W poniedziałek w Rogoźnicy prezentowano koncepcję wielkiego rzeźbiarsko-architektonicznego projektu wycenionego na 57 mln zł. "Kamienne Piekło KL Gross-Rosen" wypełni dawny kamieniołom granitu, w którym pracowali więźniowie obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, w którym zginęło 40 tys. osób.

- Nas, obozowiczów, już niedługo nie będzie - mówił Zenon Kicki, więzień nr 40620 (jego ojciec zginął w Gross-Rosen). - Dlatego ważne jest dla nas, że pozostanie pomnik, który zachowa pamięć tego, co tu się zdarzyło.

- Rząd zaangażuje się w ten projekt - obiecał wicepremier Grzegorz Schetyna, jeden z gości wczorajszej uroczystości. Minister Bogdan Zdrojewski przesłał list, w którym zapewnił o poparciu dla idei. - Mamy wielką życzliwość i rządu, i samorządu, który już przekazał nam ponad 11 mln - mówi Piotr Koral, prezes polsko-amerykańskiej Fundacji Kamieniołomy Gross-Rosen, która zainicjowała pomysł pomnika. - Pod koniec maja spodziewamy się umieszczenia "Kamiennego Piekła" na liście kluczowych projektów ministra kultury, co pomoże nam w pozyskaniu środków unijnych. Mam nadzieję, że w przyszłym roku ruszy budowa, a do 2012 wszystko będzie gotowe.

Aneta Augustyn: Wiedział pan wcześniej o Gross-Rosen?

Mirosław Nizio*: - Niewiele. Tyle tylko, że gdzieś jest taki obóz. Nie miałem jednak pojęcia, co tu się dokładnie znajduje, ani w jakiej skali rozegrała się tragedia. Po raz pierwszy stanąłem nad kamieniołomem któregoś listopadowego dnia, przed ponad dwoma laty.

Pierwsze odczucia?

- Ogarnął mnie strach. Nie spodziewałem się takiego ogromu do zagospodarowania. Mówiono mi wcześniej, że to dziura w ziemi, a tu objawiła się przestrzeń o niewiarygodnej skalnej strukturze, która przypomina mi ludzką skórę. Do tego niezwykła paleta barw: beże, grafity, czerwienie, wszystko jak spatynowane. I jeszcze woda w dole, pogłębiająca tajemniczość miejsca. Ja widzę przede wszystkim przestrzennie i momentalnie zaczął mi się wyświetlać w głowie film: wyobraziłem sobie sceny, które tu się rozegrały i wiedziałem też, co tu powinno powstać. Wiedziałem już po pierwszym oglądzie. Złapało mnie to od razu.

Kamieniołom sam w sobie robi potężne wrażenie. Nie obawia się pan ingerencji? Obudowywanie go betonem nie zuboży jego mocy oddziaływania?

- Chcę tylko podkreślić moc tego miejsca, ale tak żeby nie naruszyć jego naturalnych warunków.

Po jakie materiały pan sięgnie?

- Stal, beton, granit, bo są naturalne i najlepiej korespondują ze skałą i wodą. Poza tym są najbardziej odpowiednie do tak dużego projektu.

Nie zanadto monumentalnego?

- Może i jest trochę monumentalny, ale skala miejsca to narzuca. W tak wielkiej przestrzeni nie mogłem zrobić nic mniejszego czy delikatniejszego. To musiały być duże proste formy, pozbawione ozdobników i niepotrzebnych dekoracji. Tutaj jest wystarczająco dużo napięcia.

Które pan spotęgował, chowając kamieniołom za wysoką na 35 metrów ścianą obłożoną skorodowaną stalą.

- Tak, chciałem żeby napięcie rosło. Zwiedzający najpierw staje u szczytu kilkuset schodów, które wiodą go w dół. Przed sobą widzi tylko ścianę, z pęknięciem pośrodku. Nie wie, co za nią jest. Kiedy dochodzi do szczeliny, otwiera się przed nim niezwykła panorama kamieniołomu, jest jakby w niej zamknięty. Widzi też znicz - wielki blok z czarnego granitu na wodzie. Potem może wejść do ściany, do korytarza, który poprowadzi go do krypty. Na jej głównej ścianie umieściłem perforowane obozowe numery, przez które będzie wpadać światło słoneczne. W podłodze znajdą się nisze wypełnione zmielonym granitem, symbol unicestwionych istnień. Wszystko w ciemności, oświetlone tylko punktowo. Górą, wzdłuż krawędzi kamieniołomu pobiegnie droga-tunel, w której stanie kilkanaście granitowych bloków z nazwiskami więźniów.

Co mówią byli więźniowie o projekcie?

- Że to jest to. Że oddaje ogrom cierpienia, które tu się zdarzyło, ale że nie jest przesadzony.

W ogóle nie odszedłem od pierwotnej koncepcji, tylko uzupełniłem ją w dwa tygodnie. Najlepiej wychodzą mi te projekty, które pojawiają się od razu, w przebłysku, bez mozolnego przemyśliwania.

Cieszy mnie, że również środowisko twórcze - architekci, rzeźbiarze - mówią o pomyśle, że jest prosty i mocny. Dwie rzeczy chciałem uzyskać: stworzyć formę, która podbije emocje w oglądających oraz podnieść rangę tego miejsca. Bo Gross-Rosen jest za słabo wypromowane, jeszcze za mało rozpoznawalne. Ten nowoczesny projekt, o wyjątkowym rozmachu, ma szansę wyznaczyć nowy trend w tworzeniu miejsc pamięci. I przyciągnąć tych, którzy tu jeszcze nie trafili.
Dla mnie jest to największe wyzwanie, przed jakim dotąd stanąłem.

Większe niż Muzeum Powstania Warszawskiego, którego jest pan głównym autorem?

- Twórca nieczęsto ma okazję dostać kamieniołom "do obróbki", takich przestrzeni się nie spotyka. Z Muzeum Powstania Warszawskiego było mi łatwiej, bo tam budowaliśmy bogatą scenografię pełną dźwięków, filmów, przedmiotów, fotoografii. A tu liczy się minimalizm, nie można było przeszarżować. Większą sztuką jest zachować naturalność kamieniołomu, rozegrać wszystko tylko ciszą, światłem, prostotą.

*Mirosław Nizio - architekt i artysta, kieruje jedną z najlepszych w Polsce pracowni NIZIO International Design. Autor m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Obozu Zagłady w Bełżcu, Muzeum Starego Teatru w Krakowie, Muzeum Fabryki w Łodzi

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6596133,W_drodze_do_kamiennego_piekla.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:2tl8iqbf]Belgowie inwestują w lubińskie wnętrza[/size:2tl8iqbf]

W sobotę w Lubinie zostanie otwarta pierwsza w Polsce galeria wyposażenia wnętrz Indomo. Inwestor - belgijska firma E&L Real Estates - chce stworzyć w naszym kraju całą sieć takich sklepów

- Indomo liczy na potencjał rynku, którego wartość przekracza 8 mld zł. Dodatkowo w Polsce nie ma, poza IKEĄ, jednorodnej pod względem oferty sieci obiektów z branży wyposażenia wnętrz, przeznaczonych dla wymagającego klienta - mówi Michał Włodarczyk, dyrektor ds. rozwoju E&L Real Estates.

Przedstawiciele belgijskiej firmy szacują, że remontu wymaga nawet 40 proc. polskich domów: - Dlatego popyt na wykładziny, meble czy dodatki wnętrzarskie bardzo szybko rośnie, zwłaszcza że wymieniamy je coraz szybciej. Impulsem do tego przestało już być zużycie sprzętu, wystarczy zmiana mody.

Dlatego firma chce otwierać dwie galerie handlowe rocznie, kolejne w Łodzi i Poznaniu.

Centrum Wyposażenia Wnętrz "Indomo" w Lubinie ma 12.500 m kw. powierzchni. Na dwóch kondygnacjach jest 24 najemców, którzy w ofercie mają cały asortyment branżowy, m.in.: podłogi, farby, tapety, meble i akcesoria, wyposażenie kuchni i łazienek. Powstały tam sklepy o powierzchni od 45 do 2000 m kw, m.in.: Bel-Pol, Cermag, VOX, Kler i Meble Wrzosowa. A także supermarket Piotr i Paweł oraz elektromarket Media Expert.

E&L Real Estates działa w Polsce od 1994 roku. Do tej pory zajmowała się głównie obsługą inwestycji budowlanych - począwszy od techniczno-ekonomicznych badań, na zarządzaniu kończąc.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,97064,6605055,Belgowie_inwestuja_w_lubinskie_wnetrza.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji [Wleń] Zamek "Lenno"
KingaM
[size=150:2bankaez]Dolnośląskim zamkom lepiej na garnuszku gminy [/size:2bankaez]

40_999848_1_d_2622.jpg
Zamek Grodziec od wielu lat czeka na porządny remont, bo gminie brakuje pieniędzy, a bez nich nie dostanie wsparcia z Unii

We Wleniu i Bolkowie rozpoczynają się wielkie remonty, Grodziec szuka pieniędzy, a Lipa niszczeje.
Gmina Wleń podpisuje dziś umowę z wykonawcą, który zabezpieczy ruiny zamku Lenno i odbuduje ścianę, która zawaliła się w kwietniu 2006 roku, po niefortunnych wykopach archeologicznych. Katastrofalny stan murów, z których woda wypłukała zaprawę, groził kolejnym nieszczęściem, więc obiekt od lat stał zamknięty na kłódkę, niedostępny dla turystów.


Dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie można wzmocnić zamek na tyle, by nie zagrażał ludziom. Dotacja, choć spora (1,5 mln zł), to tylko kropla w morzu potrzeb, bo na całkowite zabezpieczenie budowli trzeba by wydać ok. 8 mln zł.

Do najpoważniejszego od lat remontu przygotowuje się zamek w Bolkowie. Roboty mają zażegnać niebezpieczeństwo rozszczepienia się murów i zawalenia gotyckiego fragmentu warowni.
- Otrzymaliśmy 300 tys. zł z ministerstwa kultury na pierwszy etap prac zabezpieczających - mówi Gabriela Zawiła, dyrektorka Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze, które ma zabytek pod swoją pieczą. - Następne 200 tys. zł dołożył Dolnośląski Urząd Marszałkowski we Wrocławiu, a 150 tys. zł - gmina. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się pozyskać kolejne pieniądze.
Zgromadzone środki wystarczą, by m.in. kotwami i ściągami spiąć pękające ściany, uzupełnić ubytki w renesansowej attyce oraz przemurować fragment rozwarstwionej ściany zachodniej. Wyremontowana zostanie również Baszta Wschodnia.

Z zazdrością patrzy na te zamierzenia Zenon Bernacki, kasztelan zamku w Grodźcu. Biedna jak mysz kościelna gmina Zagrodno, do której należy warownia, bezskutecznie stara się o fundusze na remont dziurawego dachu.

Urząd marszałkowski obiecał 70 tys. zł, ale prawdopodobnie gmina nie wykorzysta tych środków, bo nie stać jej na dołożenie potrzebnej kwoty z własnego budżetu.
- Żebyśmy mieli jeszcze 200 tys. zł, to można by się zabierać za dach - wzdycha Zenon Bernacki.

Do 4 czerwca można składać wnioski o środki z unijnego programu RPO. Gmina Zagrodno chce skorzystać z tej szansy, przygotowuje dokumentację. Dla zamku oznacza to jednak kolejny rok z wodą lejącą się do środka przez dziury wielkości dorosłego człowieka.

Szybkiej akcji ratunkowej wymagają też XIV-wieczne mury zamku Chojnik.
- Ogromne głazy, na których stoi twierdza, są spękane. Przesuwają się co roku o kilka milimetrów - wyjaśnia Andrzej Mateusiak, wiceprezes oddziału PTTK Sudety Zachodnie, właściciela zabytkowej warowni.
Według specjalistów na razie na Chojniku nie ma groźby katastrofy budowlanej, ale trzeba szybko zatrzymać wędrowanie głazów oraz załatać ubytki. Skały, na których stoi zamek, będą wzmacniane m.in. specjalną zaprawą z domieszką włókien szklanych.
- Musimy działać z wyprzedzeniem, żeby nie powtórzyła się sytuacja z zamku Wleń, gdzie część murów runęła - mówi Wojciech Kapałczyński, kierownik delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Jeleniej Górze.
Na prace ratunkowe potrzeba 500 tys. zł. PTTK ma pieniądze z ministerstwa kultury, urzędu marszałkowskiego i Urzędu Miejskiego w Jeleniej Górze.

Brak pieniędzy i niefrasobliwość właścicieli
Z Dorotą Bocheńską, konserwatorką zabytków z Legnicy, rozmawia Piotr Kanikowski.


W jakim stanie są dolnośląskie zamki?

Mogę mówić tylko o zamkach znajdujących się na terenie legnickiej delegatury, bo je znam. Są one w bardzo złym stanie. Trochę przez brak pieniędzy, a trochę przez niefrasobliwość właścicieli.

We wszystkich, bez wyjątku, jest źle?

Zamek w Chojnowie jest remontowany. W Grodźcu udało się pokryć wszystkie dachy poza palatium. W Jaworze niebawem zostanie wymieniony dach. Czekamy na rozpoczęcie prac zabezpieczających w Bolkowie. Wszędzie tam, gdzie gospodarzami są gminy, łatwiej nam wyegzekwować odpowiednią opiekę nad zabytkiem. W Prochowicach po naszej interwencji prywatny właściciel też ruszył z remontami. Ale na przykład oddane w prywatne ręce średniowieczne zamki w Lipie i Płoninie niszczeją mimo licznych upomnień. To samo było przez lata z zamkiem w Świnach. Ostatnio ten zabytek zmienił właściciela i mam nadzieję, że on potraktuje swoje powinności poważniej od poprzednika.

Więc oddanie zamków w prywatne ręce wcale nie oznacza rozwiązania problemu?

Z naszych doświadczeń wynika, że gminy zarządzają nimi zdecydowanie lepiej niż prywatni właściciele.

Piotr Kanikowski, Współpraca: RS - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://legnica.naszemiasto.pl/wydarzenia/999848.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji Sky Tower
KingaM
[size=150:3p4ner1z]Czy Leszek Czarnecki wybuduje Sky Tower?[/size:3p4ner1z]

Leszek Czarnecki dał sobie jeszcze dwa miesiące na decyzję, co dalej ze Sky Tower. Zaznacza jednak: - Nie rezygnuję. Chciałbym ten projekt dokończyć. Ale to przedsięwzięcie musi się opłacać

Budowany we Wrocławiu za ponad 400 mln euro 258-metrowy drapacz chmur miał być wizytówką spółki LC Corp należącej do jednego z najbogatszych Polaków. Na działce leżącej o kilkanaście minut marszu od centrum miasta miało powstać także pięć innych wieżowców. Otwarcie kompleksu planowano na koniec 2012 roku. Cena za m kw. najdroższych apartamentów na najwyższych kondygnacjach sięgała 44 tys. zł.

Pół roku temu Leszek Czarnecki zdecydował się na wstrzymanie inwestycji. Tłumaczył, że przez kryzys na rynkach finansowych gwałtownie spadło zainteresowanie lokalami w Sky Tower, a klienci, którzy wcześniej zarezerwowali apartamenty w wieżowcu, masowo wycofywali się z ich kupna. - To nie kwestia ceny, a dostępności kredytów. Banki ich nie udzielają, więc klienci nie mają za co kupować - mówił Czarnecki.

Najbogatszy wrocławianin zdecydował się także na odkupienie od własnej spółki wieżowca. Zapłacił 118,99 mln zł. Dodatkowo przekazał spółce 170 mln zł na spłatę zobowiązań. W umowie zapisano klauzulę, że LC Corp w każdym chwili będzie mógł odkupić Sky Tower.

W czwartek Czarnecki przesunął decyzję, co dalej ze Sky Tower. Artur Wiza, członek rady nadzorczej LC Corp, tłumaczy: - Kolejne dwa miesiące są nam niezbędne, bo przez ostatnie pół roku nawet nie wstrzymaliśmy budowy. Projekt przez cały ten czas był normalnie realizowany, dzięki czemu inwestycja wyszła z ziemi do poziomu "0". Musimy jednak raz jeszcze mocno przeanalizować całość realizacji. Na to potrzebujemy czasu.

Czy wieża będzie niższa, czy w budynku będzie więcej biur kosztem apartamentów, czy zmieni się projekt? - dopytywali w czwartek dziennikarze.

- Żadna decyzja w sprawie funkcji czy obniżenia Sky Tower nie została podjęta - uciął Wiza. Przedstawiciele LC Corp podkreślali też, że ceny apartamentów w wieżowcu nie zostaną zredukowane.

Eksperci wrocławskiego rynku nieruchomości są zgodni, że w stolicy Dolnego Śląska jest miejsce na tak potężny wieżowiec, ale tylko pod warunkiem, że Sky Tower zostanie jeszcze mocniej przeprojektowana.

- W wieży powinno zostać około 400-450 apartamentów, a reszta powierzchni musi zostać przeznaczona na biura i hotel - mówi Leszek Michniak, prezes WGN Nieruchomości. - We Wrocławiu ogromnie brakuje biur najwyższej klasy i kolejnego luksusowego pięciogwiazdkowego hotelu, a to świetna lokalizacja pod tego typu inwestycję. Miejsce na Sky Tower jest. Świadczy o tym choćby przykład wieżowca Sea Tower w Gdyni.

Jacek Wróblewski, ekspert nieruchomości, prezes Jot-Be Nieruchomości: - Trudno się dziwić, że Leszek Czarnecki dał sobie dodatkowy czas na podjęcie decyzji. W obecnych bardzo niepewnych czasach warto poczekać. Dwa miesiące to jednak zbyt krótki okres, w tym czasie nic się nie zmieni. Przełom może nastąpić dopiero po koniec roku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6608772,Czy_Leszek_Czarnecki_wybuduje_Sky_Tower_.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:2ibw3uwj]Rusza remont krajowej "piątki" do Trzebnicy[/size:2ibw3uwj]

z6444992X.jpg
Wrocławski oddział GDDKiA wybrał najkorzystniejszy wariant drogi S-5 do Poznania. Przed mistrzostwami Euro 2012 trasa jednak nie powstanie

Zwężenia, objazdy, ruch wahadłowy - tak od czerwca będzie na drodze z Wrocławia do Trzebnicy. Kierowcy stać tam będą w jeszcze większych korkach niż obecnie przez półtora roku, bo tyle trwać ma remont 12-kilometrowego odcinka

z6609314X.jpg

- Będą utrudnienia w ruchu, i to znaczne. Teraz jest ciężko, a będzie jeszcze gorzej - ostrzega Kazimierz Najbar, dyrektor projektu z firmy Skanska, która wygrała przetarg na remont drogi krajowej nr 5 z Wrocławia do Trzebnicy.

W czwartek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę z wykonawcą. Prace ruszyć mają na początku czerwca i potrwają do grudnia przyszłego roku. - Postaramy się je przyspieszyć, by kierowcy nie musieli tak długo cierpieć z powodu korków. Remont prowadzić będziemy od razu na całej długości drogi. Wprowadzimy zwężenia, ruch wahadłowy i niewielkie objazdy w miejscowościach Wisznia Mała i Będków.

W Wiszni Skanska wybuduje dwa mosty. Ten, którym obecnie jeździmy, zostanie wyburzony. W jego miejsce powstanie nowy. Aby przeprawić się przez rzekę, trzeba będzie dojechać do drogi gminnej, na której także powstanie most.

Trasa do Trzebnicy jest teraz bardzo niebezpieczna. Często dochodzi tam do wypadków, bo nawierzchnia pełna jest dziur i kolein. Skanska położy nowy asfalt. Oprócz tego wybuduje po obu stronach pobocze o szerokości dwóch metrów, gdzie w razie awarii będzie można zatrzymać auto, nie blokując ruchu. Dla upłynnienia przejazdu na wzniesieniach powstaną także pasy ruchu powolnego. Będą mogły z nich korzystać m.in. ciężarówki, które zwłaszcza zimą mają problem z wjechaniem pod górę. Po remoncie będzie je można łatwiej ominąć. Na całej długości odcinka z Wrocławia do Trzebnicy powstaną również chodnik i ścieżka rowerowa. Przebudowane zostaną skrzyżowania w Będkowie i Wiszni Małej. Natomiast w rejonie cmentarza w Krynicznie powstaną miejsca postojowe.

Skanska wyremontuje drogę za prawie 62 mln zł. Utrudnień w ruchu możemy się spodziewać także na odcinku z Trzebnicy do Prusic. GDDKiA zleciła tam prace Przedsiębiorstwu Drogowemu "Drogbud-Gostyń". Wymiana nawierzchni ma kosztować 5 mln zł i trwać do września.

Droga z Wrocławia do Prusic to najbardziej zdewastowany fragment dolnośląskiego odcinka krajowej "piątki". GDDKiA zdecydowała się na jej remont na wypadek, gdyby do 2012 roku nie powstała nowa trasa do Poznania. Rząd Donalda Tuska obiecał, że oba miasta organizujące mistrzostwa Euro połączy droga ekspresowa. Jednak jak dotąd nie ma nawet decyzji, którędy ma być poprowadzona.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6609203,Rusza_remont_krajowej__piatki__do_Trzebnicy.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji Stadion Miejski we Wrocławiu
KingaM
[size=150:30u0unu7]Robotnicy z całej Polski chcą budować arenę[/size:30u0unu7]

40_999195_1_d_7457.jpg

Budowlańcy z całego kraju zjeżdżają do Wrocławia. Chcą budować nasz stadion na Euro 2012. Tłumaczą, że to prestiż i wyzwanie.
- Budowałem już duże obiekty handlowe, więc tutaj też się przydam. Stadion to wyjątkowa inwestycja, więc będę miał co wnukom opowiadać - mówił Konrad Adamkowski z Oświęcimia, którego spotkaliśmy wczoraj przy budowie na Maślicach.


O etaty pytali tutaj wczoraj także robotnicy z okolic Łodzi, Kielc, Częstochowy i ze Śląska.
Wszyscy mają szanse. Dziś potrzeba przede wszystkim ludzi do prac ziemnych. Na wagę złota będą też wkrótce specjaliści od zbrojeń betonu i operatorzy ciężkiego sprzętu. Minimalna miesięczna pensja to 1300 zł na rękę.
Ale nie tylko o pieniądze chodzi.
- To prestiż pracować przy takiej budowie. Nie każdy będzie mógł się pochwalić, że zbudował stadion - mówi dumnie Janusz Jackiewicz, operator koparki z Wrocławia.
- Z biegiem czasu rozpiętość zadań na budowie będzie tak duża, że - oprócz hydraulików czy spawaczy - będą potrzebni także na przykład monterzy sprzętu telewizyjnego i nagłośnienia - zapowiada Mariusz Maruszak, kierownik budowy stadionu z firmy Wrobis.

Poszukiwani będą także brukarze do budowy parkingu, cieśle i elektrycy, kierowcy czy murarze. Szef budowy zastrzega jednak, że część robotników to pracownicy etatowi firm budowlanych zaangażowanych przy budowie stadionu i to oni mają pierwszeństwo przy obsadzaniu stanowisk.
Teraz na placu przy przygotowaniach bazy i miejsca na fundamenty pracuje tylko około 200 osób.
To jednak dopiero początek prac. Szacuje się, że za pół roku na Maślicach będzie zatrudnionych tysiąc robotników.

- A w kulminacyjnym momencie pracowników będzie nawet dwa razy tyle - zapowiada kierownik Mariusz Maruszak.
Ten moment nastąpi w pierwszym kwartale 2010 roku, kiedy kończyć się będą prace przy konstrukcji areny i zaczynać wykończeniowe oraz w najbliższym otoczeniu stadionu.
Oprócz dołu pod fundamenty na Maślicach rośnie już miasteczko kontenerów, które będzie bazą inwestycji. Pojawi się ich tam ponad dwieście. Robotnicy stawiają też małą wytwórnię betonu, którą uruchomią w ciągu dwóch tygodni. Dzięki niej surowca nie trzeba będzie dowozić. To na pewno ucieszy okolicznych mieszkańców.
Miejsca pracy da jednak nie tylko budowa maślickiej areny, ale też jej obsługa, kiedy stadion będzie już gotowy. W 2011 roku pracowników będzie na pewno poszukiwał operator stadionu (właśnie jest wybierany w przetargu, poznamy go w czerwcu).

- Do obsługi dużych wydarzeń potrzebnych będzie na pewno ok. 1000 pracowników - szacuje Magdalena Malara, rzecznik spółki Wrocław 2012, która jest odpowiedzialna za budowę areny.
I na tym nie koniec. Ręce do pracy potrzebne będą też w biurach, klubach fitness, kasynie i dyskotece, które powstaną na stadionie.

Po zakończeniu budowy więcej ofert pojawi się z pewnością dla firm ochroniarskich. Poszukiwani będą również ludzie do prac konserwatorskich, porządkowych i obsługi technicznej areny. W spółce Wrocław 2012 szacują, że w ten sposób stałą pracę znajdzie kolejnych kilkaset osób.

Czeka praca
Chcesz pracować przy budowie wrocławskiego stadionu?
Zgłoś się do działu spraw pracowniczych firmy Wrobis S.A. przy ul. Szewskiej 3 we Wrocławiu. Dodatkowe informacje można uzyskać także pod numerem telefonu 071-371-02-90 . Z pytaniem o pracę nie warto przychodzić na plac budowy areny, bo stąd i tak odeślą do siedziby firmy przy ul. Szewskiej.

Janusz Krzeszowski - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/999195.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji [Legnica] Dworzec PKP (remont)
KingaM
[size=150:304qqbbo]Straszny dworzec w Legnicy [/size:304qqbbo]

Legnicki dworzec kolejowy to wstydliwy punkt na mapie miasta. Przeraża stan głównej hali. Posadzka jest niemal czarna - nie wiadomo już, czy od brudu, czy od starości. Ścian od dawna nikt nie malował. Nieczynna jest restauracja i sklepy, które urządzono na jej miejscu. Na cztery kłódki zamknięto też poczekalnię i świetlicę szkolną. Oprócz kas biletowych działają dwa kioski z prasą i dwa bufety. Niedawno w miejscu trzeciego kiosku ruszyła kasa Kolei Dolnośląskich. A z początkiem maja otwarto z powrotem toalety (były zamknięte przez ponad pół roku! ). Podziemne przejścia na perony też muszą być remontowane.

Od lat władze PKP zapowiadają kolejne terminy modernizacji dworca. Udało się zrealizować jedynie wymianę dachu i urządzić niestrzeżony parking dla aut pasażerów. Teraz na stronie internetowej kolejarze deklarują, że modernizacja nastąpi do 2012 roku.

- Legnicki dworzec zaliczony został do grupy szesnastu w kraju, których remont będzie dotowany przez budżet państwa - mówi Ryszard Pluciński, dyrektor techniczny wrocławskiego oddziału Dworce Kolejowe PKP. Kolejarze chcą, by przyszły dworzec utrzymywał się częściowo także z wynajmu powierzchni handlowych i usługowych. W Legnicy przeznaczono na ten cel 550 mkw. Teraz dyr. Pluciński szuka chętnych, którzy chcieliby te pomieszczenia wydzierżawić. I sugeruje, że od tego zależy, czy PKP w ogóle wystąpi o dotację z budżetu państwa w 2010 roku na remont dworca i czy tę dotację Legnica dostanie (kryzys). A więc czy termin 2012 jest w ogóle realny? Ja w to wątpię.

Grzegorz Chmielowski - POLSKA Gazeta Wrocławska
http://legnica.naszemiasto.pl/wydarzenia/998314.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz
KingaM
[size=150:uuqdh2ly]Możemy zaoszczędzić na moście Siechnice - Łany[/size:uuqdh2ly]

Firma Skanska chce go wybudować o blisko 135 mln zł taniej, niż zakładał urząd marszałkowski. I do tego przed mistrzostwami Europy w 2012, a nie rok później, jak przewiduje umowa

Most ma być pierwszym odcinkiem tzw. wschodniej obwodnicy Wrocławia. Połączy ona autostradę A4 z drogą na Warszawę S8, omijając miasto od południowego wschodu. O potrzebie budowy tej trasy mówi się od przeszło 10 lat. Wciąż jednak brakowało na nią pieniędzy, a gdy wreszcie się pojawiły, zaczęły się problemy z rozstrzygnięciem przetargu. Dolnośląska Służba Dróg i Kolei, która podlega urzędowi marszałkowskiemu, przez pół roku nie mogła wyłonić wykonawcy. Firmy zaproszone do udziału w postępowaniu zasypywały ją setkami pytań odnośnie projektu. Kilkakrotnie trzeba było przekładać termin otwarcia ofert sześciu firm, które przystąpiły do przetargu. We wtorek wreszcie się udało.

Urząd marszałkowski miał na most 350 mln zł. Skanska zaproponowała, że wybuduje go za 215,5 mln zł. Najdrożej, bo aż na 426 mln zł, swoje prace wycenił Mostostal. - W najbliższym tygodniu sprawdzimy oferty pod względem formalnoprawnym i rachunkowym - mówi Leszek Loch, dyrektor DSDiK. - Potem damy wykonawcom tydzień na protesty. Jeśli ich nie będzie, w maju podpiszemy umowę ze zwycięską firmą. To optymistyczne założenie, bo w Polsce nie było jeszcze dużego przetargu, który obyłby się bez protestów.

Liczba pytań zadanych podczas przetargu świadczy o tym, że wykonawcy zamierzają ostro walczyć o kontrakt. Mogą szukać błędów w ofertach konkurentów, by je wykluczyć. Pretekstem może być każdy drobiazg, jak w przypadku mostu na Rędzinie na trasie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Tam powodem odrzucenia najtańszej oferty był błąd w wycenie ośmiu kloszy do lamp, które miały zawisnąć na moście, wartych w sumie 47 zł. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad musiała wybrać droższą ofertę i teraz za most musimy zapłacić o 124 mln zł więcej.

Dyrektor Loch zapewnia, że z mostem Siechnice-Łany tak nie będzie: - Jestem odważnym człowiekiem i nie będę z powodu jakiejś błahej pomyłki odrzucał korzystnej oferty. Niech mnie pozwą do sądu. Skanska chce wybudować most nie tylko taniej, ale i szybciej. Urząd marszałkowski wyznaczył wykonawcy termin zakończenia prac na styczeń 2013 roku, bo dopiero wtedy będzie mógł zapłacić za nią ostatnią ratę w wysokości 60 proc. - Weźmiemy kredyt i postaramy się, żeby most był gotowy jeszcze przed mistrzostwami w 2012 roku - mówi Bogdan Rytwiński, dyrektor wrocławskiego oddziału budownictwa drogowo-mostowego w firmie Skanska. - Chcielibyśmy jak najszybciej rozpocząć prace, by w pełni wykorzystać trwający sezon budowlany.

Dyrektor Loch: - Jeśli zaoszczędzimy na moście, szybko ruszymy z przetargami na kolejne odcinki obwodnicy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,6600526,Mozemy_zaoszczedzic_na_moscie_Siechnice___Lany.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4778157
0
Zaloguj aby dodać komentarz
Komentarz do inwestycji [Lubin] Galeria "Cuprum Arena"
KingaM
[size=150:3b7zrro6]Handlowa Cuprum Arena powstała w Lubinie[/size:3b7zrro6]

Koncert September, grupy Perfect i Kasi Cerekwickiej, a do tego pirotechniczny show i pokazy zabytkowych samochodów - to wszystko czeka na pierwszych klientów Cuprum Areny. Lubińska galeria handlowa zostanie otwarta dla klientów 9 maja

Właścicielem lubińskiej galerii handlowej jest Dariusz Miłek, założyciel i główny udziałowiec giełdowej spółki NG2, do której należy m.in. sieć sklepów CCC. Na powierzchni 70 tys. m kw. znajdzie się 130 sklepów (w tym delikatesy Alma i elektroniczny Saturn), trzypoziomowy parking, Helios z sześcioma salami kinowymi (w największej jest 500 miejsc), sala fitness oraz kawiarnie, cukiernie i restauracje. Na parkingu zmieści się 900 samochodów. W centralnym miejscu Cuprum Areny powstało atrium, gdzie mają odbywać się występy artystyczne. Galeria ma bowiem pełnić rolę kulturotwórczą.

- Mamy wiele planów związanych z tym miejscem - mówi Leszek Chudy, wiceprezes NG2. - Chcemy, by teatry zapowiadały u nas swoje przedstawienia. Będą tutaj także wystawy regionalnych artystów. Wzorem dla nas jest galeria Grażyny Kulczyk.

Cuprum Arena powstawała prawie dwa lata. Pierwsze łopaty wbito w lipcu 2007 r. Jest jedną z trzech galerii handlowych na świecie zbudowanych na planie koła. Ma 150 m średnicy i 25 m wysokości. Jej projekt stworzyli ci sami architekci, którzy są autorami Starego Browaru w Poznaniu.

- Początkowo taki pomysł nas zszokował - przyznaje Chudy. - Ale z czasem spodobał się. Poza tym chcieliśmy, by w Lubinie powstała galeria ponadprzeciętna.

Niezwykłe ma być także samo otwarcie obiektu. Oficjalnie nastąpi ono w sobotę 9 maja, ale już kilka dni wcześniej mieszkańcy Lubina, Polkowic i Głogowa na ulicach swoich miast mogli zauważyć niecodzienne samochody. Repliki kabrioletów alfa romeo z lat 30. mają przypominać okolicy o otwarciu galerii. Ich pasażerami są aktorzy pantomimy ubrani w złoto-miedziane stroje.

8 maja otwarcie Cuprum Areny będą świętować zaproszeni goście na tzw. Vip Party. Dzień później już od godz. 11 w galerii rozpoczną się występy artystyczne, m.in. Beatbox Show znanego z TVN-owskiego programu "Mam talent" Bladego Krisa. Wieczorem na scenie na Błoniach lubinianie obejrzą prezentację grupy kolarskiej CCC i koncerty gwiazd.

- Otwarcie galerii uświetni skandynawski zespół September i polscy wykonawcy: Kasia Cerekwicka i Perfect - mówi Michał Tur, menedżer ds. marketingu Cuprum Areny. - Imprezę poprowadzi znany telewizyjny prezenter Marcin Prokop, a całość zakończona zostanie pokazem pirotechniczno-laserowy zsynchronizowany z muzyką.

Lubiński obiekt to niejedyna galeria, jaką NG2 zamierza wybudować. W planach są także podobne budynki w Kielcach, Lesznie i Olsztynie. - Najszybciej, bo już w przyszłym roku w okolicy kwietnia lub maja, powinniśmy rozpocząć budowę kieleckiej galerii 9 wieków - zapowiada Chudy. - Nieco mniejszy obiekt powstanie trochę później w Lesznie, gdzie wybudujemy Galerię Goplana.

Polkowicka spółka NG2 - znana do tej pory z produkcji i sprzedaży obuwia - rozpoczyna działalność na nowym polu, bo, jak twierdzi wiceprezes firmy, zna obiekty handlowe od podszewki: - Mamy więc przewagę nad innymi inwestorami tworzącymi galerie. Budując je, będziemy patrzeć na nie oczami klienta i zwracać dużą uwagę na funkcjonalność czy dostęp komunikacyjny. To bardzo ważne kwestie, czasami niestety pomijane.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,97064,6576021,Handlowa_Cuprum_Arena_powstala_w_Lubinie.html
0
Zaloguj aby dodać komentarz